Ostatnio
bardzo dużo czasu spędzam w pociągach i na stacjach kolejowych.
Więcej niż bym chciała. Zawsze ekscytowały mnie wszelkie podróże,
bo przecież było to miłe oderwanie od codziennej rutyny. Jednak
kiedy w domu praktycznie mnie nie ma, zaczęłam doceniać spokój
naszego miasta. Kiedy po niemal trzech tygodniach weszłam do liceum
poczułam coś podobnego do wzruszenia. Było to 14 lutego 2020,
dzień naszej studniówki.
Jeżeli
mam być szczera to nie mam pojęcia jak opisać ten dzień.
Z
jednej strony to przecież tylko kilka godzin, spędzonych z ludźmi,
których codziennie spotykam w szkole. Oczywiście wszyscy wyglądali
nieco inaczej, niektórzy trochę więcej niż nieco. Było dużo
jedzenia, dużo stresu i jeszcze więcej zdjęć. Każdy z nas ma za
sobą co najmniej jedną imprezę osiemnastkową więc na pewno
skojarzenia mogły się pojawić. Co prawda tego wieczoru byli z nami
nauczyciele i (teoretycznie) nie było innych napojów niż kawa i
soki. Nie wiem jak wy trzecioklasiści, ale dla mnie ta impreza była
jednak wyjątkowa.
Po
pierwsze byliśmy tam wszyscy razem. Nie patrząc na to czy się
lubimy, kochamy czy nie możemy na siebie patrzeć byliśmy tam
wszyscy (oczywiście oprócz małych wyjątków). Siedzieliśmy przy
wspólnym stole, robiono nam razem zdjęcia no i tańczyliśmy na
parkiecie. To nie muzyka czy jedzenie głównie tworzą imprezy ale
LUDZIE. Gdy by nie MY, to nie byłoby nic. 14 luty 2020 to wyjątkowa
data bo wspólnie bawiliśmy się wszyscy, a to wydarzyło się już
pewnie ostatni raz.
Ciekawe
też jest zjawisko wzajemnego nakręcania się przez te wszystkie
miesiące. Zastanawianie się nad zespołem, sukienkami, kwiatkami.
Wybory ważne tylko tego jednego dnia. Gdyby ktoś mi się
zapytał czy warto iść na własną studniówkę i wydać mnóstwo
pieniędzy tylko na jeden wieczór to powiedziałabym, że tak. Ja nie
żałuję, bawiłam się dobrze. Nie warto martwić się na zapas o
rzeczy materialne, bo uwierz w końcu znajdziesz idealną sukienkę a
buty zawsze możesz zdjąć. Warto pomyśleć o tym czy mam z kim się
bawić. Może to dziwne zdanie, ale dobrzy kompani na imprezie są
ważniejsi od tego czy masz buty pod kolor sukienki. Przyjaciele
uratują nawet najgorsze scenariusze. A takowe oczywiście również
się dzieją. Podarte rajstopy, koszule poplamione sokiem czy nawet
kłótnie, to normalne. W
końcu jesteśmy tylko ludźmi. Najważniejsze, że wszystko co w
danej chwili jest końcem świata ostatecznie przemija i o dziwo,
świat się nie kończy a czas płynie dalej.
Stacje
kolejowe to wspaniałe miejsce obserwacji. Przewija się przez nie
tak wiele ludzi jadących w zupełnie innym kierunku, ale przez
chwilę będących tu i teraz. Za kilka miesięcy napiszemy maturę,
zarejestrujemy się na usosa, będziemy jeszcze chwilę dziećmi. A
potem rozjedziemy się w różne kierunki.
Z pewnością kiedy obejrzymy zdjęcia z tej nocy za parę miesięcy
a nawet lat, to pojawi się łezka wzruszenia. Wspólna zabawa jako
jeden z pierwszych znaków tego, że już niedługo wszystko to
przeminie a my wejdziemy w nowy etap w życiu.
Z.M.
Komentarze
Prześlij komentarz